Będą wyższe standardy w patomorfologii
„Nowa organizacja badań patomorfologicznych jest równaniem w górę, ponieważ pokazuje złoty standard, który powinien być spełniony przez zakłady i pracownie patomorfologii” — przekonuje prof. Andrzej Marszałek, konsultant krajowy w dziedzinie patomorfologii. Jego zdaniem, pandemia COVID-19 nie zachwiała pracami nad przygotowywaniem przepisów dotyczących m.in. certyfikatów akredytacyjnych dla zakładów patomorfologii.
Prace nad zmianami w diagnostyce patomorfologicznej toczą się nie od dziś. „Pod koniec 2017 r. opublikowane zostało rozporządzenie ministra zdrowia dotyczące organizacji ochrony zdrowia w dziedzinie patomorfologii. Zostały w nim zdefiniowane kwestie, które dotychczas były regulowane zwyczajowo, ale nie miały odzwierciedlenia w legislacji. Rozporządzenie to weszło w życie na początku stycznia 2018 r. i Ministerstwo Zdrowia dało nam dwa lata na dostosowanie się do nowych wymogów. Nie wszędzie udało się je wdrożyć do końca” — ubolewa prof. dr hab. n. med. Andrzej Marszałek, konsultant krajowy w dziedzinie patomorfologii, prezes Polskiego Towarzystwa Patomorfologów.

Regulacje dot. diagnostyki patomorfologicznej do poprawki
To jednak nie zniechęciło środowiska, które aktywnie zaczęło zabiegać o poprawę jakości świadczeń diagnostycznych. Chcąc wprowadzić proces akredytacji zakładów patomorfologii i jednocześnie ujednolicić standardy postępowania, Polskie Towarzystwo Patomorfologów wspólnie z Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia przeprowadziło ankietę wśród placówek medycznych.
„Jej wyniki potwierdziły potrzebę zmian, ponieważ okazało się, że system nie do końca jest jasny i w efekcie nie wszyscy stosują się do zaleceń. Było to ważne również z uwagi na kwestie kontrolne, które dotychczas były niezwykle trudne do przeprowadzenia. W efekcie diagnostyka patomorfologiczna była w systemie tym obszarem, w którym starano się generować oszczędności. Takie działanie przekładało się na różne efekty końcowe” — ocenia prof. Marszałek.
Argumenty pacjentów onkologicznych: powodzenie terapii zależy też od jakości badań patomorfologicznych
Zabiegi całego środowiska patomorfologów dotyczące potrzeby wdrożenia jednolitego standardu postępowania w diagnostyce patomorfologicznej sprawiły, że Ministerstwo Zdrowia ostatecznie wsłuchało się w postulaty.
„Istotnym głosem, który zadecydował o wdrożeniu zmian, było stanowisko pacjentów, głównie onkologicznych, informujących o przyczynach niepowodzeń w ich leczeniu. Chorzy wskazywali, że rokowania i powodzenie terapii są silnie uzależnione od jakości badań patomorfologicznych. A te w wielu ośrodkach są traktowane po macoszemu i zazwyczaj dopiero w wyspecjalizowanych placówkach onkologicznych, które posiadają swoje pracownie, badanie jest właściwie realizowane i pacjent ma szanse podjąć leczenie” — wyjaśnił profesor.
Długa droga ku standardom w patomorfologii
Polskie Towarzystwo Patologów wskazało wymagania, jakie powinien spełniać ośrodek oferujący świadczenia diagnostyczne z zakresu patomorfologii. Ostatecznie jednak resort zdrowia zdecydował się na wprowadzenie odrębnego programu, który miał wyznaczyć standardy postępowania dla zakładów patomorfologii. Tak też się stało w listopadzie ubiegłego roku.
„Wersja beta tych standardów — przygotowana przez zespół ponad 100 osób — była gotowa na przełomie stycznia i lutego tego roku. Od 30 marca w dziesięciu jednostkach wyłonionych w konkursie wytyczne podlegały pilotażowi. Na początku czerwca zakończyliśmy wizyty pilotażowe w wybranych jednostkach i w kolejnym etapie naszym zadaniem będzie dostosowanie tych rozległych wytycznych do potrzeb finalnych standardów (z blisko 700 stron przygotujemy ok. 100)” — zapowiada prof. Marszałek.
Zgodnie z wyznaczonym przez resort zdrowia harmonogramem, na przygotowanie finalnej wersji przedyskutowanych wytycznych PTP ma czas do połowy sierpnia.
„W tym miesiącu minister zdrowia ma przybić swoją pieczęć pod projektem, by wytyczne stały się jego oficjalnymi standardami. Na podstawie przyjętych wytycznych powstanie podręcznik akredytacyjny, który również powinien zostać poddany pilotażowi, byśmy mogli ocenić, czy jest on użyteczny. W przyszłym roku ma zostać przeprowadzona rzeczywista akredytacja zakładów patomorfologii” — przewiduje prof. Marszałek.
Zmiany w patomorfologii: najpierw edukacja i kolejny pilotaż
Zmiany w patomorfologii mają być poprzedzone szeroką akcją edukacyjną, którą zostaną objęci nie tylko lekarze patomorfolodzy czy chirurdzy, ale również kadra zarządzającej placówkami, a także osoby zajmujące się rozliczeniami świadczeń zdrowotnych.
„Dlaczego jest to dla nas tak istotne? Równolegle do podjętych już działań resort zdrowia zlecił Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji przygotowanie odrębnych wycen dla świadczeń diagnostyki patomorfologicznych. AOTMiT zebrał już pewną pulę danych, przygotował swoje propozycje rozwiązań, teraz czekają one na zatwierdzenie i publikację. Przygotowanie nowych taryf otworzy drogę do uruchomienia kolejnego pilotażu — tym razem związanego z finansowaniem badań patomorfologicznych. Ma się on ostatecznie spinać z przygotowaniem standardów akredytacyjnych. Docelowo od 2022 r. badania te będą odrębnie finansowane przez płatnika i realizowane w jednostkach posiadających certyfikat akredytacyjny” — zaznacza profesor.
Co z certyfikatami dla zakładów patomorfologii? Akredytacja dobrowolna, ale...
Nowa rzeczywistość, w jakiej przyjdzie funkcjonować zakładom diagnostyki patomorfologicznej, nie powinna wpłynąć na eliminowanie ośrodków z mapy Polski. Prof. Marszałek wskazuje jednak, że świadczeniodawcy, którzy zechcą otrzymać bezpośrednie finansowanie badań z budżetu NFZ, będą zobowiązani do korzystania z usług jednostek posiadających stosowne certyfikaty akredytacyjne. „Nowa organizacja badań patomorfologicznych jest równaniem w górę, ponieważ pokazuje złoty standard, który powinien być spełniony.
Oczywiście, mamy świadomość, że będą również takie placówki, które zdecydują się na realizację badań w warunkach suboptymalnych. Jest to możliwe, ale świadczeniodawca powinien pamiętać, że publiczny płatnik nie będzie musiał za to płacić. Nie chcemy wymuszać nagłej akredytacji wszystkich placówek. Wyraźnie jednak wskazujemy, że jeśli świadczeniodawca chce mieć dostęp do finansowania z NFZ, to musi spełnić określone kryteria. A NFZ, jako kupujący, będzie wymagał produktu odpowiedniej jakości” — zastrzega konsultant krajowy.
Dodaje również, że celem zmiany nie jest zamykanie zakładów patomorfologii. „Powinny one jednak dążyć do tego, by oferować placówkom określony standard świadczeń, a także spełniać kryteria czasowe i jakościowe związane z przeprowadzeniem badania patomorfologicznego i wykonaniem jego opisu” — zaznacza prof. Andrzej Marszałek.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Marta Markiewicz