Alina Niewiadomska, prezes KRDL: diagności laboratoryjni powinni zarabiać tyle co lekarze
Nowelizacja ustawy o najniższych wynagrodzeniach nie uwzględnia wykształcenia i kompetencji diagnostów laboratoryjnych. Powinni zarabiać tyle co lekarze i lekarze dentyści – uważa prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych Alina Niewiadomska.
– Diagności laboratoryjni, tak jak lekarze, kończą trudne medyczne studia, potem wykonują odpowiedzialną pracę. Są profesjonalistami medycznymi, dlatego powinno zarabiać zgodnie z wykształceniem i kompetencjami – powiedziała Alina Niewiadomska, prezes KRDL.
Diagności laboratoryjnie są zaangażowani nie tylko w walkę z COVID-19
Samorząd diagnostów laboratoryjnych od początku negocjacji w sprawie nowelizacji ustawy o najniższych wynagrodzeniach zasadniczych przedstawiała liczne argumenty, uzasadniające takie zaszeregowanie, wskazując przede wszystkim na poziom wykształcenia i kompetencje tej grupy zawodowej.
Jednocześnie prezes KRDL przypomniała, że diagności w czasie pandemii wykonali miliony testów w kierunku koronawirusa, a teraz "włączają się w jakże potrzebny program profilaktyki dla osób powyżej 40. roku życia".
– Panel badań, który będzie wykonywany nawet u 20 mln obywateli, pozwoli ocenić zdrowie Polaków i zaniedbania w tym obszarze po ubiegłorocznym wygaszeniu profilaktyki. To są dodatkowe zadania dla diagnostów. A przecież nie wiemy, jak rozwinie się pandemia koronawirusa, mówi się o czwartej fali, bo wirus mutuje. Dla diagnostów laboratoryjnych oznacza to kolejne miesiące wytężonej pracy w trudnych warunkach, pod presją czasu. Niskie zarobki nie skłaniają do wytrwania w tak obciążającej pracy – zauważyła.
Według nowelizacji ustawy o najniższych wynagrodzeniach diagnosta ze specjalizacją od 1 lipca będzie zarabiał 1,06 średniej krajowej, czyli 5478 zł brutto, a bez specjalizacji 4186 zł brutto, czyli na rękę odpowiednio: 3951 zł i 3026 zł. Specjalizacja trwa od 3 do 5 lat w zależności od dziedziny specjalizacji.
– Ten poziom wynagrodzeń nie zachęca do podejmowania studiów, a w przypadku absolwentów, do dalszego kształcenia i uzyskiwania specjalizacji, za które – inaczej niż lekarze – sami muszą płacić – zaznaczyła Alina Niewiadomska.

Brakuje diagnostów laboratoryjnych
Podkreśliła, że obecnie odczuwalny jest deficyt kadr, a ta sytuacja będzie się pogłębiać.
– W przypadku diagnostów ten niedobór jest szczególnie widoczny w laboratoriach szpitalnych, gdzie powinni pracować głównie specjaliści, ponieważ tam szybka i prawidłowa diagnoza ma szczególnie istotne znaczenie. Tymczasem nabór na wymagające pięcioletnie, jednolite studia magisterskie na kierunku analityka medyczna spada. Brakuje nam wizji jasnej ścieżki rozwoju zawodowego, a płace są kluczowym czynnikiem do tego, aby mieć profesjonalistów w odpowiedniej liczbie i na najwyższym poziomie. To ostatni dzwonek na zmiany filozofii kształtowania strategii rozwoju kadr medycznych w ochronie zdrowia – ostrzegła prezes KRDL.
Zadeklarowała też, że samorząd diagnostów będzie wspierać kolejne akcje protestacyjne, mające na celu bezpieczeństwo zdrowotne i szeroko pojęty interes społeczny.
– Krajowa Izba Diagnostów Laboratoryjnych wraz z samorządami pozostałych zawodów medycznych nadal będzie pracowała nad tym, by nowa siatka płac medyków uwzględniała ich wykształcenie, kompetencje i zakres odpowiedzialności – podsumowała.
15 czerwca sejmowa większość nie poparła zaproponowanych przez Senat poprawek do nowelizacji ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Trudne rozmowy o podwyżkach dla zawodów medycznych
Źródło: Puls Medycyny