Ablacje tylko w ośrodkach eksperckich? Są takie plany
„W Polsce powinna powstać sieć referencyjnych ośrodków wykonujących zabiegi elektrofizjologiczne” — mówi prof. dr hab. n. med. Andrzej Przybylski, przewodniczący Sekcji Rytmu Serca PTK. W każdym województwie miałyby działać jeden lub dwa ośrodki eksperckie.
Dziś ablacje są wykonywane w dziesiątkach szpitali w całej Polsce przez zespoły z zewnątrz, przyjeżdżające na 1-2 dni lub bardzo rzadko ze względu na ograniczenia wynikające z kontraktu z NFZ.

„To sytuacja, która z pewnością nie służy pacjentom. Podczas kongresu Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego w Katowicach prof. Marek Jastrzębski z Krakowa przedstawił dane pokazujące m.in. krzywe uczenia się w przypadku różnych zabiegów. Wynikało z nich jednoznacznie, że im więcej dany operator wykonuje zabiegów w danym ośrodku, tym liczba powikłań jest mniejsza, a skuteczność zabiegów wyższa. Zwłaszcza w przypadku ablacji czy zabiegu usunięcia elektrod” — przekonuje prof. Andrzej Przybylski.
Nowe władze Sekcji Rytmu Serca PTK są przekonane, że wysokospecjalistyczne procedury elektrofizjologiczne powinny być wykonywane w wybranych, specjalistycznych ośrodkach referencyjnych.
„W większości zabiegów elektrofizjologii czas od postawienia diagnozy do zabiegu nie odgrywa tak wielkiej roli, jak np. w kardiologii interwencyjnej. Owszem, zdarzają się wyjątki, gdy pacjentowi potrzebna jest pilna pomoc, np. w sytuacji konieczności wszczepiania stymulatora w przypadku bloku przedsionkowo-komorowego III stopnia, ale wówczas do zabiegu wykorzystuje się zasoby pracowni kardiologii interwencyjnej. A sieć takich pracowni jest w Polsce bardzo gęsta. Dlatego stoimy na stanowisku, że na każde 2-2,5 mln mieszkańców Polski wystarczyłby w zupełności jeden szpital, który świadczyłby procedury z zakresu elektrofizjologii. W każdym województwie powinien być jeden, maksymalnie dwa ośrodki referencyjne z dużą liczbą wykształconego personelu, gdzie byłyby wykonywane zabiegi ablacji i inne wysokospecjalistyczne” — uważa prof. Przybylski.
Jego zdaniem, w dużych szpitalach jest praktyka szerszego patrzenia na arytmię: „Nie jako chorobę samą w sobie, ale być może jeden z objawów choroby. Zanim pacjent zostanie zakwalifikowany do ablacji zastanawiamy się, czy wymaga operacji kardiochirurgicznej, czy może konsultacji innych specjalistów? Takie holistyczne podejście jest możliwe tylko w wyspecjalizowanych ośrodkach”.
W ocenie prof. Przybylskiego, zarówno Ministerstwo Zdrowia, jak i NFZ od jakiegoś czasu wspierają powstawanie ośrodków eksperckich w elektrokardiologii. I w efekcie niektóre zabiegi, np. podskórne wszczepienie defibrylatorów czy implantacja układów bezelektrodowych, mogą być wykonywane tylko w szpitalu, który spełnia określone warunki, np. posiada zaplecze kardiochirurgiczne.
„Będziemy dążyć do tego, by płatnik oraz resort zdrowia uznały certyfikaty wydawane przez Sekcję Rytmu Serca PTK jako warunek konieczny do wykonywania zabiegów elektrofizjologii. Podobne rozwiązanie sprawdziło się już na polu kardiologii interwencyjnej, gdzie wykazanie się certyfikatem Asocjacji Interwencji Sercowo-Naczyniowych PTK jest warunkiem podpisania kontraktu przez NFZ. Chcemy tego samego: by nasza sekcja certyfikowała zarówno operatorów, jak i pracownie w zakresie elektrofizjologii. Dziś taki system istnieje, dobrze działa, natomiast wykazanie się zdobyciem certyfikatu potwierdzającego jakość pracowni i umiejętności lekarza nie jest premiowane przez NFZ. Powinno być inaczej” — dodaje dr n. med. Janusz Romanek, członek zarządu Sekcji Rytmu Serca PTK.
Stworzenie sieci ośrodków eksperckich w zakresie elektrofizjologii ułatwiłoby także tworzenie rejestrów wykonywanych procedur. „Dzięki rejestrom zdobywamy cenne dane, m.in. dotyczące wskazań, potrzeby ich zmiany bądź nie, ewentualnych powikłań itd.” — mówi prof. Andrzej Przybylski.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Ewa Kurzyńska